wtorek, 16 listopada 2010

Na prośbę Anity

Widok z bazy na afgańskie góry większe wrażenia robi na żywo. 
Dziś moja redakcyjna koleżanka poprosiła, abym opisała jak wygląda Afganistan. Będzie to trochę trudne, bo nadal jestem w bazie Bagram. A tu nie widać burek, nie czuć zapachów, za to podobnie jak wszędzie jest masa kurzu i pyłu. Ma się go w nosie, uszach i ustach, ale człowiek się przyzwyczaja.
Odkąd przyjechałam mamy piękną, słoneczną pogodę. Z każdej strony widać góry, ale zupełnie inne, niż u nas. Są bardzo wyraźne, można zobaczyć wszystkie kolejne wzniesienia, a na szczytach - śnieg.W dzień jest ciepło, ale nocami...brrr - 4 stopnie, a więc śpiwór i grzejnik. Najgorzej jest gdy idzie się pod prysznic, nie jest daleko od mojego kampu, ale zawsze.
W bazie stacjonują nie tylko żołnierze, ale niezliczona ilość ptaków. Ich świergot za pierwszym razem przerażał. Od razu przypomniał mi się horror Hitchcocka. Co dziwne w dzień ich nie widać, ani nie słychać, za to wieczorami...robią wrażenie.
Podobnie jak Afgańczycy, ale to już w następnym poście.

3 komentarze:

  1. witaj Magdo!
    ostrzegałem że tam jest inaczej ale spoko to tylko małe kamyczki TY dajesz radę (jak czytam) trzymam kciuki uwaga prawdziwa jazda możne dopiero wystartować ....pozdrawiam, trzymam kciuki
    Hans

    OdpowiedzUsuń
  2. Koleżanko! cieszę się że jest ok i pozdrawiam! i pamiętaj! dni są krótkie! ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie się czyta Twojego bloga! Trzymaj tak dalej, pozdrawiam serdecznie!!:)
    nat

    OdpowiedzUsuń