czwartek, 11 listopada 2010

No to zaczynamy...

Po raz pierwszy w życiu prowadzę bloga. Szczerze to nie mam pojęcia jak to się robi, ale postanowiłam spróbować.
A więc zaczynamy...
Po długim szarpaniu się z biurokracją, swoim bałaganiarstwem i przeciwnościami losu, w końcu lecę. Teraz wiem, że tak na prawdę nie jest to trudne, ale człowiek przez całe życie się uczy.
Mam nadzieję, że spakowałam najważniejsze rzeczy. Plecak wystaje mi nad głowę na jakieś 20 cm, więc pewnie tak. Jednak wszystko okaże się na miejscu. Z przeznaczonych dla mnie w samolocie 130 kg, wykorzystałam 80. Wylot jutro.
Zanim jednak to się stanie chcę podziękować wszystkim, którzy pomogli mi przy organizacji całego wyjazdu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz