czwartek, 9 grudnia 2010

Byłem na wczasach

Bargram to niewielkie, ale jednak miasto.
Tak często mówią żołnierze, którzy wracają z Bagram, a służą w innych polskich bazach. Ta opinia bardzo irytuje tych, którzy są tu na stałe. - Jest na prawdę bardzo dużo pracy - mówią. Trudno stwierdzić kto ma rację. Jednak na pewno w Bagram jest znacznie spokojniej. W Ghazni (bo niestety tylko tam byłam) cały czas coś się dzieje, ktoś się krząta. Wystarczy na kilka minut wyjść na papierosa przed kamp, aby zobaczyć kilkanaście osób.

Ghazni to duża, ale zawsze wioska porównując z Bagram.
Tu przechodzi się przez plac polskiej bazy i...cisza. - Nie trzeba chodzić w kamizelce non stop - mówił jeden z żołnierzy, który wrócił z Warriora. - W końcu można normalnie zjeść obiad.
To potwierdza wszechobecny klimat miasta, a nie bazy. Ma to swoje plusy, ale na wakacjach jest się na chwilę, a nie ma to jak w domu, w Ghazni.

1 komentarz: