poniedziałek, 13 grudnia 2010

Granica poświęcenia

Ostatnio zaczęłam się zastanawiać kiedy powinno powiedzieć się dość. Gdzie jest cienka granica, której nie powinno się przekroczyć, po której nie ma już odwrotu. 
Siedząc w rosomaku widziałam chłopaków, którzy zlani potem wskakiwali do wozu. Przez kilka godzin sprawdzali wioskę, z której padły strzały. Później dostali się pod ostrzał z moździerzy. Zmęczeni, ale cały czas jeszcze skupieni i zmobilizowani. W takich momentach zawsze pojawiają się najprostsze pytania – ale po co?
Jedni odpowiedzą, że poświęcają się dla zdobycia doświadczenia, jeszcze inni dla kariery, kolejni dla spełnienia marzeń – Zawsze chcieliśmy mieć mały dom – usłyszałam od jednego z żołnierzy.
Nie narzekają. Znaczna większość zdaje sobie sprawę gdzie pojechała, że są w Afganistanie i się z tym liczą. Ale czy warto?

Czy za wszelką cenę powinniśmy dążyć do obranych przez nas celów? Odpowiedź jest prosta – tak, bo nic i nigdy nie zastąpi świecących się oczu i uśmiechu po jego osiągnięciu. A niedosyt, że byliśmy tak blisko, że nie spróbowaliśmy, że mogliśmy go mieć będzie nam towarzyszyła do końca życia.
p.s. zdjęcia Adam Roik

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz