piątek, 24 grudnia 2010

Święta w bichatach, kampach i na DiFACu

Dziś wigilia. Większość z nas spędza ten wieczór w gronie najbliższych przy świątecznym stole i choince. W polskich bazach w Afganistanie nie jest inaczej. Lampki i bożonarodzeniowe drzewka pojawiły się tam już na początku grudnia. - Światełka wiozę z Polski - mówiła mi jedna z wojskowych. - W tym okresie każdy chce poczuć choć trochę magię świąt.
Przed godziną 18 (czasu afgańskiego) wszyscy zasiedli do kolacji. Może nie z rodzinami, ale na pewno z bardzo bliskimi osobami. Nie chodzi tylko o wspólnie spędzone miesiące w dalekim i niebezpiecznym kraju, ale o zaufanie, poświęcenie i wdzięczność. Żołnierze na misji są od siebie zależni, nawzajem dbają o swoje zdrowie i życie...to często więcej niż więzi rodzinne.
Na wigilijnym stole nie zabraknie kapusty z grochem, pierogów czy barszczu z uszkami. Żołnierze przełamią się opłatkiem. Jednak nie będzie uśmiechu córki i buziaka od żony. Są paczki z świątecznymi prezentami, które dostali kilka tygodni temu. Tyle musi wystarczyć. Wielu żołnierzy po kolacji wieczór spędzi w wąskim gronie. Siedząc w bichatach, czy kampach będą starali się, aby było normalnie, na tyle na ile to możliwe.
ps. archiwum IWsp SZ

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz