środa, 13 kwietnia 2011

Wielka tułaczka

Nie od dziś wiadomo, że razem raźniej. Podobnie jest w trakcie rotacji. Wspólne obawy, nadzieje przed wyjazdem do Afganistanu i wielka radość ponad 2,5 tysiąca chłopa z powrotu do kraju. - Przy kolejnej misji człowiek się przyzwyczaja do tych kilku dni ciasnoty, zamieszania i czekania - mówi jeden z żołnierzy.
Nie ma co narzekać, bo zawsze może być gorzej. Jak byłam w Bagram spotkałam grupę żołnierzy, których wspólna rotacja ominęła. Gdy większość wojskowych już wypełniała swoje obowiązki, ci tułali się po kolejnych bazach. Wielka tułaczka zaczęła się w kraju. Do Afganistanu, z Polski, polecieli przez Niemcy.

Nie trafili od razu do Ghazni, czyli celu podróży. Kilka dni spędzili Mazar-i-Sharif, następne w bazie Kandahar. Kolejny przystanek Bagram. - W sumie w drodze jesteśmy od dwóch tygodni - mówił wojskowy. - Najgorsze jest te ciągłe życie na walizkach. Teraz to bardziej już nas śmieszy, niż denerwuje.
Gdy udało się załapać na lot do Sharany, pojawiła się radość i szansa na wypakowanie rzeczy. - Nie ma śmigieł do Ghazni - powiedziała mi dziewczyna z jednostki chłopaków, którzy dzień wcześniej opuścili Bagram. - Będą czekać dzień, dwa, albo i dłużej.
A więc jak się okazuje razem nie tylko raźniej, ale i szybciej - przynajmniej w armii.
p.s. zdj. Adam Roik, Combat Camera

5 komentarzy:

  1. Współczucia im, tyle dni w trasie

    OdpowiedzUsuń
  2. Noo, gdy usłyszałam, że koczują w Sharanie nie potrafiłam się nie zaśmiać.

    OdpowiedzUsuń
  3. xD i wiadomo cos na temat tego chorazego.;?

    OdpowiedzUsuń
  4. Dowództwo Operacyjne nic nie wie, odesłało mnie do Prokuratury Wojskowej, która prowadzi śledztwo w tej sprawie. Z kolei prokuratura nie ma jeszcze wyników sekcji zwłok. Trochę dziwne, no ale może takie są procedury. Jak czegoś się dowiem dam znać.

    OdpowiedzUsuń