wtorek, 26 kwietnia 2011

Święta, święta i po świętach

Prawie trzy dni obżarstwa i zasłużonego leniuchowania. Jednak zanim mogliśmy na to sobie pozwolić większość z nas musiała spędzić długie godziny na sprzątaniu, zakupach, przygotowaniu potraw, a oprócz tego normalnie chodzić do pracy. Podobnie było w Afganistanie. Do polskich baz trafiło blisko siedem ton produktów, z których zostały przygotowane świąteczne przysmaki. Na wielkanocnym śniadaniu nie zabrakło polskich wędlin, żurku i ciast, w tym popularnego makowca. - To taka namiastka domu i odskocznia od jedzenia na DIFAC-u - mówi jeden z żołnierzy. - Każdy z nas w takie dni wolałby być z rodziną, ale jest to niemożliwe, więc trzeba sobie jakoś radzić.

Zanim jednak wojskowi skosztowali świątecznych potraw, trzeba było je poświęcić. Koszyczki zstąpiły hełmy, a w nich kiełbasa, chleb i jajka, koniecznie pomalowane. Tu żołnierze mieli spore pole do popisu.
No i lany poniedziałek. Podobnie jak w kraju, tak w Ghazni był mokry. Z jedną różnicą, u nas padało, a w Afganistanie przy słonecznej pogodzie w ruch poszły wiaderka, butelki z wodą, a nawet strażacka sikawka. 
Te święta w polskich bazach, w porównaniu z innymi, spędziło więcej żołnierzy. Trwa rotacja, więc jedni jeszcze nie wyjechali, a część już jest na miejscu.

Wszyscy oprócz świętowania codziennie chodzili do pracy, czyli patrole, TOC (Centrum Operacji Taktycznych), czy warta na wieżyczkach. -  Ale za rok sobie odbijemy - zapewniają żołnierze.
p.s. zdj. PIO PKW Afganistan

2 komentarze:

  1. mają chłopaki ubaw xD
    i niezłego talenta < chodzi o pisanki na zdjęciu>

    pozdro dla wszystkich którzy mieli szczęście i sucho przeżyli cały poniedziałek.
    jeżeli oczywiście dał rade xD

    OdpowiedzUsuń
  2. BLIMP wymiata ;)

    OdpowiedzUsuń