Na ulicach Ghazni pełno jest kramów i sklepików. Cześć mieści się w lokalach przypominających garaże, pozostałe porozstawiane są na całej długości ulic. Można tam kupić wszystko. Najwięcej jest warzyw i owoców, w tym również pomarańczy i zbrązowiałych bananów.
Nawet idąc chodnikiem trzeba uważać, aby nie podeptać czyjegoś towaru. Przy płotach rozsypana jest masa używanych ciuchów począwszy od rękawiczek, przez spodnie, kurtki po buty. Na kramach można znaleźć wiele bibelotów i zabawek prosto z Chin. Uwagę, zwłaszcza tutaj, przyciągnęły wiszące staniki. Zresztą większość towaru jest porozwieszana gdzie tylko się da. Mija się setki garnków czy czajników, przez które ledwo widać wejście do sklepu.
W tle bardzo często można usłyszeć sury Koranu, które lecą z magnetofonów. No i czas...tu on płynie inaczej. Nikt się nie spieszy. Ma się czas na herbatę i długie rozmowy. U nas jest to nie do pomyślenia, przecież trzeba pilnować interesu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz