U Afgańczyków można także kupić krzyże i obrazy Ostatniej Wieczerzy. |
Afganistan co chwilę mnie zaskakuje. Gdy wczoraj poszłam na "hadżi" kazano mi owinąć głowę chustą. - Tutejsi kupcy przyzwyczaili się do inaczej wyglądających kobiet, nie musisz - mówili inni wojskowi.
Z niepewnością jak zareagują, zaczęłam mijać stragany. Chłopaki miały racje. Nikt się nie oburzył na mój widok. Wręcz przeciwnie, zapraszali do sklepu i proponowali towar. A jest w czym wybierać. Bardzo dużo rzeczy jest wykonanych z tutejszego kamienia. Podobno można go dostać tylko w Afganistanie i Ameryce Południowej. W Ghazni płaci się za to grosze. Podobnie jak za pozostałe towary. Przykładowo za chustę, po krótkim targowaniu dwa dolary, a za wisiorek siedem. Na "hadżi" jest wiele rzeczy, które sprowadzane są z Chin i równie dobrze można je dostać na polskim bazarze. Jednak kupcy uparcie utrzymują, że to oryginalne afgańskie skarby.
Gdy wejdzie się do sklepu od razu chcą ubijać interes. |
Zaskoczyła mnie otwartość ludzi. Chętnie ze mną rozmawiali, a jeden z Afgańczyków nalegał, abym zrobiła sobie zdjęcie z jego synem. Oczywiście pięciolatek był przerażony, ale dzieci zawsze w moim towarzystwie tak reagują. Nikt nie miał też nic przeciwko, że ich fotografowałam. Ciekawa jestem czy tak samo będzie poza bazą...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz