- Ale ci dobrze, wygrzejesz się, opalisz się i te palmy – usłyszałam przed pierwszym wyjazdem do Afganistanu. Mój miesięczny pobyt zaczął się w listopadzie. Fakt, w pierwsze dni po przyjeździe w ciągu dnia chodziłam w krótkim rękawku, ale szybko się to zmieniło. Zwłaszcza noce były strasznie zimne, a wspomnianych palm nie widziałam.
Wtedy byłam przerażona wiedzą niektórych osób. Teraz, a dokładniej po ostatnim wyjeździe poza bazę uświadomiłam sobie, że mimo, że jestem tu drugi raz, dużo czytam na temat Afganistanu, nadal mało wiem na temat tego kraju.
Przykładowo, że w I/III wieku naszej ery w Ghazni żyli buddyści. Mieli oni klasztor na jednym ze wzgórz. Z budynków, podobnie jak posągów, czy płaskorzeźb, prawie nic nie zostało. Szkoda, bo całość musiała robić wrażenie. Wyobraźcie sobie posąg o długości 15 metrów, przedstawiał Buddę leżącego, a był on jednym z wielu.
Afganistan to przede wszystkim kultura islamu, pojawił się on na tych terenach w IX wieku. Niedługo później Ghazni stało się stolicą państwa, a dokładniej Imperium Ghaznawidów, rozciągającego się od Persji do Indii. Tak było do XII wieku. Po latach świetności zostały tylko dwie wieże na obrzeżach miasta.
To nie jedyne zabytki na terenie prowincji Ghazni. Jest sporo kilkusetletnich mauzoleów i minaretów. No i Stare Miasto, które zostało zbudowane około XII wieku. Trudno uwierzyć, ale nadal mieszkają tam ludzie.
Nie mogę zapomnieć o najnowszej historii. A więc czołgi, śmigłowce i miny, czyli pozostałości po wojnie ze Związkiem Radzieckim. Jest ich pełno.
Sporo tego jak na kraj, który kojarzy się niektórym wyłącznie z talibami i górami, prawda? A to tylko maleńka, mała lekcja historii.
1 września i pierwsza lekcja i już Histori ;p
OdpowiedzUsuńfajnie