Afganistan lubi skrajności. Mimo, że jest niesamowicie kolorowy, w rzeczywistości jest czarno-biały. Ludzie są, albo biedni, albo bogaci. Jest, albo bardzo gorąco, albo bardzo zimno. Podobnie jest z czasem, zwłaszcza wolnym. Albo się go ma w nadmiarze, albo nie wie się co te słowa znaczą. - W jednym miesiącu na patrolach spędziłem ponad 200 godzin - przyznaje jeden z żołnierzy.
- Czasem jest tak, że trzeba zastąpić kolegę. Nikt wtedy nie pyta o wolne - dodaje drugi. - Po służbie i kilku godzinach snu wstaje się i jedzie w drogę. Ale tak jest w każdej pracy, czasem trzeba.
Gdy ktoś nie jedzie na patrol, lub ma dzień wolny - też takie bywają - z kolei czasu ma, aż nadto. Jest siłownia, internet, książka i w końcu ... nuda. Zwłaszcza pod koniec zmiany. - Wtedy dni najbardziej się dłużą i nie ma co robić. Człowiek się kręci bez celu - mówi jeden z żołnierzy. - Na początku nie liczy się dni, ale od razu tygodnie.
Podobnie jest i ze mną, stąd te opóźnienie z wpisem. Głowa pełna pomysłów, a czasu brak. W Afganistanie mierzy się go po prostu inaczej.
I sen. Jak tu się człowiek wysypia...Polecam na cierpiących na bezsenność:)